adam syga
1/5
05.30
Słownie piąta godzina rano i trzydzieści minut. Budzi Cię pielęgniarka. Masz iść do gabinetu zabiegowego w celu pobrania krwi. Jeśli nie Ty masz iść, to istota, która gnieździ się na łóżku obok Twojego. Pielęgniarka nie wie, kto jak się nazywa, więc budzi wszystkich. Dobrze by było, żebyś o tej porze nie zmieniał gatek. Madame wchodzi bez pukania w drzwi.
07.15
Musisz ustawić się w kolejce długiej jak PRL-u po mięso, tyle że nie dostaniesz mięsa, ale należne ci lekarstwa. Masz dużo czasu więc możesz sobie przemyśleć jak następnego dnia wywalczyć sobie miejsce przed umywalką, żeby sobie pysk ogolić jeśli masz taki kaprys. Umywalka jest umiejscowiona na korytarzu; jedna na sześć osób.
08.00
Dzwonek na śniadanie. Biegnij i wpieprzaj szybko, bo o 08.15 przychodzi kolejne stado wezwane dzwonkiem.
09.10
Obowiązkowe leżenie na materacu pod pozorem gimnastyki. Pierwsze trzy minuty osoba prowadząca zajęcia czyni notatki w kartach pacjentów, a następnie musisz sobie sam zmierzyć tętno. Większość pacjentów oszukuje. Najważniejsze, żeby mieć więcej po gimnastyce niż przed. Jak się już nawąchałeś skarpetek sąsiada z materaca obok, poczekaj na wpis do karty. Ciekawe czym się różni gimnastyka ogólna od gimnastyki oddechowej? Cztery tygodnie uczestniczyłem w obu i nie widzę różnicy. Widocznie jakiś tępy jestem.
11.00
Nie zdrzemniesz się. Lekarz cię nawiedzi. W soboty i niedziele mówi zgodnie z zasadami savoir –vivre dzień dobry i pyta czy w porządku. Od pani lekarzycy prowadzącej niczego się nie dowiesz o swoim zdrowiu, bo przecież nie będzie z głupem gadać. Dostaniesz na koniec kartę leczenia szpitalnego i receptę. Jeśli czegoś nie rozumiesz, to się tłuczku ucz.
12.00
Jazda na rowerku. Zajęcia prowadzone przez osoby , które posiadają mózgi i potrafią z nich korzystać.
12.30
Jak Ci się tylne łapy zmęczyły na rowerku, to zapinkalaj na przednich do sali po sztućce i kubek, bo na obiad dzwonią. Pamiętaj, żeby przyjechać z łyżką, widelcem, nożem i kubkiem. Trzeba mieć własne, to nie armia. Sześć osób przy stoliku. Po co mi nóż i widelec jeśli nie mogę nich korzystać, bo zderzam się łokciami z sąsiadką?
16.30
Kolacja. Najedz się, żeby Ci do ósmej rano starczyło. Sklepik na trzecim piętrze otwarty w godzinach odpowiednich dla pani, która go prowadzi. Najlepiej zaczaj się na nią około godziny osiemnastej. Jak będziesz wytrwały to już ok. 19.30 kupisz sobie rolkę papieru toaletowego za złotówkę. Papieru w toalecie nie uświadczysz; przy umywalce też nie ma. Poruszam ten problem bez komentarza.
Najbliższy sklep jest oddalony o ok. kilometr. Jeśli masz siły i pieniądze to idź. Jeśli trafisz tu w zimie przywieź czekan i raki.
19.30
Stań w kolejce po leki.
Jeśli udało ci się zdrzemnąć w środku dnia to masz szczęście.
22.00
Pielęgniarka otwiera drzwi (nie zmieniaj wtedy gatek) i zapyta „czy w porządku?”.
24.00
Wyłączasz telewizor, który ryczy, bo twój współpacjent jest przygłuchawy i zdążył zasnąć ale przecież ogląda, przywalając pilota swoim stukilogramowym cielskiem.
05.30
Budzi Cię pielęgniarka.
4 tygodnie
Ciśnienie Ci zmierzą w poniedziałki i czwartki z wyjątkiem święta Bożego Ciała, bo „dzisiaj nie mierzymy”. Jaśnie Pani zmierzy jak sobie wywalczysz. Zapyta dlaczego chcesz, „coś nie tak?”. Gdyby mój organizm informował mnie o ciśnieniu krwi, to byłabyś mi niepotrzebna Madame.
Jeśli próbujesz powiedzieć, że się z czymś nie zgadzasz, to zostaniesz ustawiony tekstem „po co te komentarze?”
Może mam do nich prawo, bo NFZ wam daje moje ciężko wypracowane pieniądze.