Wydział Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego - Warszawa

Czesław Szczepanik

Wspaniała sala wykładowa. Bardzo nowoczesna, multimedialna. Budynek przyjazny, rzeźby, obrazy, zadbane i czyste toalety. Piękna uczelnia ... aż by się chciało ponownie studiować 🙂

Robert Jot

Solidne przestrzenie na organizację szkoleń kongresów i konferencji.
Polecamy, dobry dostęp do windy, szerokie przestrzenie w korytarzu, możliwość ekspozycji banerów podczas kongresów, Przygotowanie bankietów i cateringu było komfortowe. Gastro Team Catering Warszawa

Ewelina Starosta

Po kilku latach studiowania w tym miejscu zdecydowanie odradzam wybór tej uczelni osobom, które autentycznie chcą się rozwinąć i pogłębić swoją wiedzę. Większość osób, które tu studiują robią to wyłącznie „dla papierka”, bez jakiegokolwiek zaangażowania, co wychodzi chociażby podczas pracy w grupach. Większość wykładów jest prowadzona nieciekawie i jest oparta wyłącznie na przeglądzie literatury, zdecydowanie brakuje podejścia do niektórych zagadnień od strony praktycznej. Uczelnia reklamuje się jako „topowa uczelnia biznesowa”, a wciąż zdarzają się wykłady, które opierają się na grupowym czytaniu slajdów z prezentacji. Wykładowcy i osoby prowadzące zajęcia to w większości osoby bez pasji i charyzmy, które nie są zaangażowane w prowadzenie zajęć w sposób ciekawy dla studentów. Prawdopodobnie dlatego frekwencja na wielu wykładach jest niska. Po trzech latach edukacji dobrze wspominam tylko wykłady z komunikacji w biznesie, które były naprawdę angażujące i interesujące.
Dodatkowo kult pewnego profesora na wydziale jest po prostu żenujący. Dziwi mnie, że w obecnych czasach coś takiego ma jeszcze miejsce.
Warto też wspomnieć, że brakuje aktywnej współpracy na linii uczelnia - biznes. Raz na jakiś czas pojawi się stand z większej firmy, w pozostałe dni nic się nie dzieje. Szkoda.
Jedyny plus to obsługa w dziekanacie i w bibliotece. Panie w dziekanacie zawsze starają się pomóc i rozwiązać problemy studentów. W bibliotece z kolei zawsze można liczyć na życzliwą obsługą.
Podsumowując, nie dziwi mnie fakt, że dużo osób po studiach licencjackich decyduje się na inne uczelnie - wydział nie zachęca dosłownie niczym aby kontynuować tutaj naukę.

Paula

Nie polecam tej uczelni. Organizacja na bardzo niskim poziomie oraz efekty nauczania. Prowadzący bardzo niekomunikatywni, uczelnia wywołuje dużo stresu i nieprzyjemnych sytuacji. Ucząc się tu czuję, że marnuję czas. Nie wybrałabym znowu tego miejsca.

Magdalena P

Odnoszę wrażenie, że większość pozytywnych opinii jest chyba efektem jakichś znajomości. Studiowałam tam i zgadzam się z opinią, że niektórzy (zdecydowana mniejszość) wykładowców jest OK. W większości jednak zajęcia nie są ciekawie prowadzone, ludzie są bez wyrazu i pozbawieni charyzmy. Duża część egzaminów natomiast jest układana w sposób zupełnie nieadekwatny do prezentowanego poziomu na zajęciach - jakby celowo starali się uprzykrzyć życie; dać do zrozumienia, że głupi student to niech sobie za wiele nie wyobraża. Przerost formy nad treścią. Wnętrze budynku po prostu złe, niekojarzące się w ogóle z jakoby najpiękniejszym okresem życia - korytarze zimne, szpitalne, szare. Dodatkowo niejednokrotnie trzeba było znosić kult jednego profesora na wydziale - nie wchodząc w szczegóły było to żenujące, tym bardziej, że pan profesor sam był sobą zachwycony, a niestety nie reprezentował zbyt wysokiego poziomu kultury w niektórych sytuacjach. Największym plusem tych studiów był ładny parczek tuż obok.

Bernardo

Niby teren publiczny a nie dadzą sobie skrócić drogi z psem do dolinki... tylko wszędzie zakazy przejścia z psem i ochrona która goni...

Angelika Karolina

Pierwsze wrażenie było pozytywne. Piękny, wyremontowany budynek. Po paru zajęciach stwierdziłam, że rozmieszczenie stołów i krzeseł (tych na stałe zamocowanych) nie koniecznie praktyczne. Jeśli chciało się notować na stole, trzeba było się garbić. Jeśli nie chciało się garbić, trzeba było notować na kolanach. Stoliki za małe. Jednak to za mało by narzekać.

Wykłady w większości interesujące, zwłaszcza Organizacja i Zarządzanie oraz Prawo Gospodarcze. Moim zdaniem Metody ilościowe w zarządzaniu zostały wprowadzone w bardzo słabo przemyślany sposób (podobno pierwszy raz pojawiły się na studiach zaocznych w tym roku akademickim).

Pierwsze konwersatorium - 100 osób w grupie. Na pierwszych zajęciach wszyscy prowadzący byli zaskoczeni tak licznymi grupami. Z niektórych przedmiotów były więc podwójne wykłady. Z innych prowadzący mimo licznych grup starali się ciekawie je prowadzić, np. Organizacja i Zarządzanie, Przedsiębiorczość, Negocjacje, Zarządzanie Łańcuchem Dostaw.

Prowadzący konwersatorium Metod ilościowych w zarządzaniuna pierwsze zajęcia się spóźnił, bo o nich nie wiedział. Sylabus na nich pokazał taki sam jak dla studentów dziennych mimo różnicy godzin. Wymagał przygotowywania z ćwiczenia na ćwiczenia konkretnych zadań z książki fizycznie prawie niedostępnej (prędzej skany) z bodajże 2003 r. Wszystko trzeba było ręcznie w Exelu wprowadzać z niej i wpisywać długie regułki. Na zajęciach Prowadzący odpytywał, wymagał znajomości tych regułek na pamięć i z pamięci ich wypisywanie w laptopie. Niczego nie tłumaczył. Nigdzie w wymaganiach przyjmowania na uczelnię nie było informacji, że uczeń zobowiązany jest posiadać laptopa z Windowsem. Najbardziej nie podobała mi się odpowiedź prowadzącego do osoby, która miała Linuxa, że skoro tak, to niech te zadania zrobi w pracy...
Trzeba było samemu kombinować nad zadaniami ze skanami książki (w grupie 4-osobowej), co zajmowało bardzo wiele czasu. Średnio motywująca była nauka przedmiotu, który do niczego się nie przyda. Typowe zakuć, zdać, zapomnieć. Przed tymi zajęciami zawsze stres mój i ludzi, z którymi rozmawiałam na temat owych zajęć. Nigdy wcześniej ani później nie miałam przedmiotu, który gorzej bym wspominała. Gdy przeniosłam się do WSZ-SW, to tam ten przedmiot został znacznie ciekawiej poprowadzony.
Do władz uczelni pod koniec stycznia dotarły jakieś informacje o problemie, jednak za bardzo nic z tym nie zrobiono do końca stycznia.
Do tego dochodził roźdźwięk między tym przedmiotem (na którym prowadzący uważał Excel za ponadczasowy i uniwersalny), a innym (w trakcie którego prowadzący stwierdził, że Excel to przeżytek, bo teraz są od różnych wyliczeń programy i aplikacje).

Dwie gwiazdki za ładny budynek oraz okolicę i za tych prowadzących, którzy są świetni.

Osobiście jestem rozczarowana poziomem zaocznych studiów magisterskich. Liczyłam, że za takie pieniądze i przy takiej renomie warto.

gracjan stary

Zimno w budynku, zimna woda w kranach i jeszcze egzamin z mikroekonomii - jak co roku - z błędami w treści i odpowiedziach